Nasza miłość do dogów niemieckich rozpoczęła się wraz z przybyciem czarnego samca o imieniu MORGAN. Przed MORGANEM mieszkała z nami bokserka ARICA Broniszewice Górka. Był to mój pierwszy rodowodowy pies. W prawdzie, gdy do nas zawitała miała już 4 lata. To od niej zaczęła się nasza przygoda z wystawami. Początkowo nie miałam pojęcia o co w tym wystawianiu chodzi. Były to czasy z przed doby internetu, więc bazowało się tylko na książkach i tym co ktoś opowiedział. Były to lata 90-te ubiegłego stulecia (jejciu, jaka ja już wiekowa jestem…) Moja córka miała wtedy 3 lata. Arica okazała się być wyjątkową psią nianią, która uczyła moją córkę mowy psiego ciała. Obie szanowały swoja odmienność gatunkową, a ja podziwialam spokój i opanowanie Arici.
Potem. Długo potem… bo dopiero w 1997r. zawitał do nas TIAR Zasław – pierwszy świadomie zakupiony przez nas rodowodowy pies – doberman. Wybrałam tą rasę, nie mając świadomości jak trudno jest zapanować nad psem z dominującym charakterem, takiemu laikowi jak ja wtedy. To nie był pies dla nas (dziś to mogę stwierdzić z całą pewnością), bo zburzył mój wizerunek psa – przyjaciela. Trudny pies i jeszcze trudniejsze rozstanie.
Dalej jednak nie wyobrażałam sobie tak pustego dom bez psa. Nie mogłam tego znieść, dlatego rozpoczęłam poszukiwania odpowiedniej dla nas rasy. Przeglądałam książki o psach. Szukałam przede wszystkim rasy dużej, z krótką sierścią, ale łagodnej i możliwie łatwej w prowadzeniu
Wcale nie był to dog niemiecki… jeszcze nie. Mój pierwszy wybór padł po gruntownych poszukiwaniach (tak w publikacjach jak i w opiniach innych ) na nowofundlanda. Trafiłam do hodowli Wichrowe Łąki przesympatycznej pani Anny Nalazek. Te misiowate olbrzymy podbiły moje serce, ale chyba to nie miał być ten wymarzony pies, bo ku mojej rozpaczy (po roku oczekiwania) po trzech próbach krycia konkretnej suki… szczeniąt nie było. Wtedy córka napomknęła nieśmiało: „Mamo, a może kupimy sobie doga?”
Podziwiałam z daleka te majestatyczne olbrzymy, ale nigdy nie myślałam, że się na tą rasę zdecyduję. Są za duże, nie dam sobie z takim psem rady (w myślach przywołując feralne relacje z dobermanem). Ale jak mówią… dzieci mają nieraz lepszą intuicje niż dorośli. Postanowiłam przekonać się, jakie one są naprawdę. Nasz wybór padł na hodowle Oregon pani Małgosi Sowińskiej, która jest związana z tą rasą prawie 50 lat, więc wie o niej wszystko lub prawie wszystko.
Niewątpliwie dog niemiecki to moja miłość. Kocham je za ich cudowny charakter, nie mniej jednak ubolewam nad tym, że rasa ta jest tak delikatna, jeśli chodzi o zdrowie… MORGAN był wyjątkowym psem. Był spełnieniem moich marzeń o wspaniałym przyjacielu. Nasza więź była wręcz telepatyczna. Rozumieliśmy się bez słów. Był moim obrońcą, opiekunem i pocieszycielem w trudnych chwilach. Był psem pewnym siebie, bez lęku, opanowanym i łagodnym. Brakuje mi naszych wspólnych spacerów po lesie. Nie musiał chodzić na smyczy, on po prostu trzymał się tak blisko, żeby nie stracić mnie z oczu…Moja czarna mordka…Odszedł w wieku 10 lat cichutko w nocy..